Joanna i prywatne korepetycje Sandry


Joanna i prywatne korepetycje Sandry


Nasi bohaterowie mieszkali w niewielkiej miejscowości pod Wrocławiem. Joanna i Henryk od pewnego czasu zostali sami, ponieważ ich jedyny syn Paweł od października rozpoczął studia dzienne na kierunku Zarządzanie Projektami. Choć początkowo było im trudno, to po pewnym czasie oboje zaczęli się przyzwyczajać do tego, że ich syn jest już dorosły i rozpoczyna właśnie nowy etap w swoim życiu.

Joanna zauważyła, że po wyprowadzce syna ma trochę więcej wolnego czasu. Wpadła na pomysł, żeby udzielać prywatnych korepetycji dla młodzieży, która przygotuje się do egzaminów gimnazjalnych lub do matur. Była przecież zmotoryzowana, mogła dojeżdżać do swoich uczniów, a do Wrocławia nie było tak daleko. Henrykowi bardzo spodobał się ten pomysł, ponieważ ostatnio dużo pracował, a nie chciał, żeby jego żona siedziała całymi dniami w domu. Wczesną wiosną postanowiła zamieścić ogłoszenie na lokalnym portalu internetowym, gdzie opisała swoje doświadczenie i wyceniła jedną godzinę korepetycji na 50 zł.
Już po dwóch dniach od publikacji ogłoszenia otrzymała pierwsze telefony. Dzwonili do niej zwykle zatroskani rodzice, którzy pragnęli posłać swoje dzieci do najlepszych szkół we Wrocławiu. Joanna podkreślała, że jest nie tylko nauczycielką z wieloletnim stażem, ale również matką młodego chłopaka, który dopiero co zdawał matury. Ten argument działał bardzo skutecznie, dlatego już w marcu była korepetytorką dwójki 17-latków przygotowujących się do rozszerzonej matury. Wkrótce mama jednego z nich poleciła Joannę swoim koleżankom z klubu fitness i w ten sposób zdobyła kolejnych uczniów, wśród nich 18-letnią Sandrę.
Sandra była jedyną dziewczyną wśród jej „uczniów”. Chłopcy byli zwykle bardzo poważni, kiedy w grę wchodziła matura. Joanna podejrzewała, że po prostu byli poddani większej presji ze strony rodziców i to dlatego tak mocno przeżywali zbliżające się egzaminy. No i oczywiście chłopcy byli zwykle mocno spięci i niemal wystraszeni faktem, że muszą spędzić całe 60 minut zamknięci w swoich pokojach z piękną kobietą. Wykonywali jej polecenia niczym żołnierze przyjmujący rozkazy dowództwa i zwykle uparcie milczeli podczas rozwiązywania ćwiczeń. Oczywiście zerkali ukradkiem na jej biust, a ona starała się udawać, że tego nie widzi.
Sandra natomiast wcale nie obawiała się egzaminów maturalnych. Zresztą nie musiała, bo pochodziła z zamożnej rodziny. Jej rodzice prowadzili hurtownię z tworzywami sztucznymi wykorzystywanymi do budowy instalacji przemysłowych. Biznes szedł bardzo dobrze, a dzięki umowom podpisanym ze stacjami uzdatniania wody w Czechach byli bardzo bogaci. Mieszkali w ogromnym domu pod Wrocławiem, który Joannie kojarzył się z „willą”. Taką z szerokim podjazdem i dużym basenem w rozległym ogrodzie. Podobną do tych, które widziała w amerykańskich filmach. Dziewczyna miała już nawet własny samochód – czerwono-czarnego Mini Coopera z rozkładanym dachem, który czekał w garażu aż dziewczyna zda egzamin na prawo jazdy.
Sandra była rozpieszczona. Miała ogromny pokój tylko dla siebie, który Joanna nazywała w myślach „różowym królestwem”, w którym niepodzielnie rządził chaos. Joanna zawsze miała wrażenie, że te wszystkie kosmetyki, torebki i ciuchy musiał rozrzucić jakiś potężny orkan, bo zwykłej 18-latce nie udałoby się tego zrobić. Ale tym orkanem była właśnie Sandra, dla której w pierwszej kolejności liczył się Ariel – jej nowy chłopak, w dalszej kolejności jej koleżanki z klasy, następnie dobra zabawa, dalej weekendowy relaks przy basenie, a gdzieś na samym końcu nauka. Joanna potrafiła to zrozumieć. Sandra miała 18 lat, była zakochana, a w Małopolsce właśnie rozpoczęła się wiosna. To normalne, że dziewczyna nie chciała ślęczeć nad książkami, nawet jeśli do matur zostały dwa miesiące.
Ale Sandra była zmuszana do ślęczenia nad książkami, bo nie uczyła się zbyt dobrze i z trudem zaliczała klasówki na dwójki, czasem na trójki. Zwykle wtedy, gdy szczęśliwym trafem udało jej się od kogoś ściągnąć. Otrzymanie oceny „dobrej” było największym sukcesem, a i tak czwórki wpadały jej raczej z tych mniej istotnych przedmiotów takich jak m.in. WF czy informatyka.
Z tego powodu rodzice Sandry postanowili, że do matur będzie przygotowywać się pod okiem kogoś, kogo określali mianem „prywatnego nauczyciela”. Zależało im bowiem, żeby „pogonić” dziewczynę do nauki, ponieważ – ich zdaniem - Sandra musiała zdobyć wyższe wykształcenie, nawet jeśli w przyszłości miała pomagać w prowadzeniu rodzinnego przedsiębiorstw. Joanna zgodziła pełnić rolę takiego „prywatnego nauczyciela” i przyjeżdżać do Sandry dwa razy w tygodniu, żeby na spokojnie przerabiać z nią kolejne partie materiału. Taki układ bardzo jej odpowiadał, ponieważ zapewniał dodatkowe pieniądze aż do początku maja.
W trakcie tych prywatnych korepetycji Joanna siadała z Sandrą przy jej dużym biurku, gdzie stał laptop. Gdy dziewczyna wykonywała ćwiczenia, Joanna miała okazję przyjrzeć się jej z bliska. Sandra była bardzo ładna. Miała ok. 170 cm wzrostu i była bardzo szczupła. Miała długie, zgrabne nogi, wysportowaną sylwetkę, mały tyłeczek i bardzo zgrabne piersi, które były nie za duże i nie za małe, po prostu idealnie pasujące do jej sylwetki. Miała małą twarzyczkę, piękne niebieskie oczy i długie blond włosy sięgające do połowy pleców, które zwykle nosiła rozpuszczone. Joanna z pewną zazdrością lustrowała jej jędrne ciało i piękną skórę twarzy bez ani jednej zmarszczki czy niedoskonałości.
Pod koniec kwietnia Joanna po raz kolejny pojechała do ogromnego domu pod Wrocławiem. Z pewnym zaskoczeniem odkryła, że na podjeździe nie było żadnego z samochodów jej rodziców. To była pewna nowość, ponieważ odkąd tu przyjeżdżała, jej rodzice zawsze byli obecni w domu, a mama Sandry („proszę, przejdźmy na ty, mam na imię Dorota”) od czasu do czasu zaglądała, oferując Joannie kawę albo szklankę soku.
Zaparkowała samochód na podjeździe i nacisnęła guzik domofonu. Drzwi otworzyła jej Sandra, która ubrana była tylko w krótkie czarne spodenki z cyfrą „9” oraz biały t-shirt przedstawiający jakąś rockową wersję Marilyn Monroe z tatuażami na ramieniu. Dziewczyna miała bose stopy. Joanna zauważyła, że jej włosy były wilgotne, podejrzewała, że niedawno wyszła spod prysznica.
- Pani Joanna? – Sandra była mocno zaskoczona. – Ach, no tak! Mamy dzisiaj korepetycję! – zakrzyknęła. – Kurde, zupełnie o nich zapomniałam. Proszę, niech pani wejdzie.
Joanna weszła do środka i zdjęła buty. Rozejrzała się po salonie niepewnie. Później zerknęła pytająco na Sandrę, która pokręciła głową i oznajmiła wesołym głosem:
- Rodzice musieli jechać dziś do Poznania w interesach. Mój brat przyjeżdża dziś wieczorem, bo oczywiście nie mogę zostać sama, bo jestem przecież tylko dzieckiem i tak dalej i tak dalej. Ehh… - westchnęła teatralnie.
- No tak, rozumiem. Jesteś gotowa do zajęć, czy potrzebujesz jeszcze chwili? – Joanna zapytała wskazując ruchem głowy na jej mokre wciąż włosy.
- Możemy zaczynać, same wyschną – odpowiedziała dziewczyna.
Wspięły się schodami na piętro, a Sandra zaprosiła swoją nauczycielką do pokoju. Joanna zdążyła się już przyzwyczaić do wiecznego bałaganu, dlatego nie zaskoczyła ją duża ilość ubrań, torebek i kosmetyków walających się na łóżku. Tym razem jednak sporo przyborów kosmetycznych leżało rozrzuconych na biurku, przy którym zwykle siedziały, dlatego Sandra szybko pochowała wszystkie kredki, cienie i kremy do kosmetyczki, którą cisnęła w kąt. Kilka minut później rozwiązywały już próbne matury z zeszłego roku. Na początku wspólnie, a po jakimś czasie, gdy Sandra wchodziła w odpowiedni „rytm”, Joanna już tylko czekała na właściwą odpowiedź i ewentualnie podpowiadała, jakie jest właściwe podejście do rozwiązania konkretnego ćwiczenia.
Joanna dostrzegła po chwili, że Sandra nie założyła stanika – sutki dziewczyny stwardniały wskutek przyjemnego chłodu panującego w klimatyzowanym pomieszczeniu i przebijały się teraz przez materiał koszulki. Nie skomentowała tego. Zerkała ukradkiem na jej gładką skórę i długie nogi bez żadnego śladu cellulitu, z którym ona tak zaciekle walczyła drogimi kremami i męczącymi treningami w klubie fitness. Zauważyła też, że jej nogi nabrały już delikatnej opalenizny, a skóra stała się przyjemnie oliwkowa. „Pewnie spędza sporo czasu przy basenie” – pomyślała z lekką nutą zazdrości.
Nie zdając sobie z tego sprawy, Joanna pozwoliła swoim myślom odpłynąć do czasów, kiedy ona była nastolatką. Zaczęła wspominać swoje 2-tygodniowe kolonie w Jastrzębiej Górze. Ile wtedy miała lat? Chyba 16. Była wtedy młoda, niesamowicie szczupła i pełna młodzieńczej witalności. Jej skóra też przybrała wtedy ten sam oliwkowy kolor, a jej długie włosy rozwiewała rześka bryza. Na koloniach trzech chłopaków wyznało jej miłość, ale dla niej liczył się tylko Grzegorz. Jak on się nazywał? Joanna nie mogła sobie przypomnieć nazwiska. Pamiętała tylko, że Grzesiek był zabójczo przystojny, wysportowany i że pochodził z Jeleniej Góry. Wszystkie dziewczyny robiły na jego widok maślane oczy. Jaki szok musiały przeżyć, gdy to właśnie ją Grzesiek poprosił do tańca na pierwszej wspólnej dyskotece. Jej uczucie do tego wysokiego przystojniaka zrodziło się jeszcze tej samej nocy, gdy trzymał ją w ramionach i gdy kołysali się do przebojów Boney M.
Pamiętała, że przetańczyli ze sobą całą dyskotekę, a na koniec Grzesiek pocałował ją w policzek i stało się. Od tamtego pierwszego wieczora spędzali ze sobą całe dnie, choć nie mieli przecież pełnej swobody, bo każdy dzień był z góry zorganizowany przez wychowawców. Przypomniała sobie, że wszędzie chodzili za rękę, a wieczorami przed ciszą nocną biegła cichutko za budynek świetlicy, gdzie Grzegorz już na nią czekał. Palili razem papierosy z paczki, którą chłopak ukradł swoim rodzicom, rozmawiali, chichotali i pieścili się ostrożnie i czule, jak to nastolatkowie mają w zwyczaju.
Joanna pozwalała mu, żeby podczas tych namiętnych pocałunków dotykał jej piersi albo pupy, a kilka razy pozwoliła, żeby włożył dłoń w jej majtki i masował jej mokrą od soków szparkę. Uśmiechnęła się sama do siebie wspominając jak strasznie chciała wtedy uprawiać seks, ale jednocześnie jak strasznie się tego bała. Jakby to było coś zbyt wielkiego i zbyt ważnego, żeby po prostu… „stało się” na koloniach w Jastrzębiej Górze. Jakby potrzebne były jakieś specjalne rytuały, przygotowania i momenty. Oczywiście nie uprawiała z Grzegorzem seksu, bo jako nastolatka swój pierwszy raz naiwnie wyobrażała sobie jako moment wręcz duchowego uniesienia, który przeżyje „z tym jedynym”, najlepiej w ogromnym łożu z czerwonym baldachimem, otoczona płatkami róż, świecami i...
- …anno… – usłyszała gdzieś w oddali.
Otrząsnęła się ze wspomnień i zobaczyła, że Sandra przygląda się jej z ciekawością i niepokojem.
- Słucham?
- Nic pani nie jest? Odpłynęła pani na moment – oznajmiła Sandra.
- Jestem trochę niewyspana. Przepraszam. O co pytałaś?
- Nie rozumiem o co chodzi w tym poleceniu – powiedziała i obróciła zeszyt ćwiczeń tak, żeby Joanna mogła przeczytać tekst.
Pochyliła się nad zadaniem i przeczytała je dwukrotnie. Nagle poczuła jakiś dotyk na swojej nodze. Była tak zaskoczona, że dopiero po chwili zrozumiała, że to Sandra przejechała stopą po jej łydce w górę i w dół, a potem znowu w górę i w dół. Joanna zesztywniała. Spojrzała na dziewczynę i dostrzegła, że ta obserwuje ją z ledwo dostrzegalnym uśmieszkiem i dziwnym blaskiem w nieobecnych oczach
- To jest taaaaaakie nudne – Sandra powiedziała teatralnie. – A my jesteśmy dziś zupełnie same. Może spędzimy ten czas jakoś inaczej? Jakoś przyjemniej? – zaproponowała.
Joanna znowu poczuła jak goła stopa Sandry ociera się o jej nogę. Odsunęła się gwałtownie, ale nie wstała od biurka. Była w tym momencie skołowana. Nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Trudno było jej uwierzyć, że ta młoda dziewczyna proponuje jej… proponuje jej w tym momencie seks. Może to był jakiś żart? Albo jakaś gra?
- Pani jest taka seksowna – powiedziała lustrując jej ciało od stóp do głów.
Sandra wstała i momentalnie znalazła się za Joanną. Wyszeptała jej prosto do ucha:
- Marzyłam o tym od pierwszej lekcji. Zróbmy to. Zostawmy te nudne ćwiczenia.
Przy każdym słowie dziewczyna delikatnie dyszała na jej kark, który był jednym z najbardziej erogennych punktów na jej ciele. Słodki zapach perfum 18-latki zdawał się wypełniać teraz cały pokój. Joanna zamknęła oczy i poczuła jak porywa ją fala podniecenia. To było takie proste, prawda? Wypełnianie ćwiczeń rzeczywiście było nudne, na dworze trwała właśnie piękna truskawkowa wiosna, a tutaj w pokoju Sandry mogłaby oddać się przyjemności. Choć powtarzała sobie w duchu, że przecież nie może do tego dopuścić, bo jest teraz odpowiedzialną za nią, to jednak w głębi duszy pragnęła, żeby dziewczyna posunęła się o krok dalej. Żeby pocałował jej kark albo zatopiła dłonie w jej włosach.
- Nie jestem lesbijką – wyszeptała Joanna w czasie, gdy Sandra delikatnie masowała jej ramiona.
- Ja też nie – odpowiedziała oburzona dziewczyna. – Mam chłopaka, który nie może się o tym dowiedzieć. To będzie tylko przygoda, coś jak eksperyment.
Dziewczyna pocałowała ją w ucho, a potem w kark. Joanna odruchowo cofnęła głowę. Nie wiedziała co powinna w takiej sytuacji zrobić. Serce pchało ją w stronę miłosnego uniesienia, ale rozum sugerował, że powinna wstać, odwrócić się na pięcie i wyjść.
W końcu zwyciężyły emocje. Sandra była dla niej pociągająca, pełna seksu i młodzieńczej witalności. Miała w sobie też lubieżną odwagę, by brać to, co akurat chciała. To było coś, czego ona nie miała w sobie jako nastolatka. Chciała ją dotykać, pieścić, całować jej pełne usta... Właściwie to chciała całować każdy zakamarek jej młodego ciała. Pochyliła głowę do przodu, wystawiając kark na kolejne pieszczoty. Dziewczyna zauważyła to i posłała jej kolejny delikatny, ale wilgotny pocałunek. Jednocześnie zaczęła głaskać jej pierś przez materiał sukienki. Joanna dyszała ciężko, czekając na więcej. Była gotowa oddać się tej dziewczynie i postanowiła dać temu wyraz. Odwróciła się gwałtownie, chwyciła Sandrę za kark i przyciągnęła jej twarz do swojej. Pocałowała ją. Mocno. Namiętnie.
Gdy skończyła, 18-latka jednym płynnym ruchem zdjęła z siebie bluzkę, odsłaniając jędrne piersi. Joanna pochyliła się i zaczęła obsypywać je pocałunkami. Lizała też oba sutki, jednocześnie delikatnie przesuwając palce po plecach partnerki. Wyczuwała kości kręgosłupa, które masowała okrężnymi ruchami. Sandra chwyciła dół jej sukienki i zaczęła ciągnąć materiał w górę. Kobieta podniosła ręce do góry i pomogła jej zdjąć z siebie ubranie. Teraz, podobnie jak dziewczyna, była jedynie w kusych majtkach. Zamknęła oczy i koncentrowała się na swoich doznaniach. Kolejne namiętne pocałunki. Język Sandry delikatnie muskający jej górną wargę. Drapanie po plecach. Masowanie piersi. Palce dziewczyny, które zaczęły już ocierać się o jej krocze. Była rozpalona bardziej niż kiedykolwiek.
Joanna otworzyła oczy i zobaczyła jak Sandra wyciąga do niej dłoń. Chwyciła ją, a dziewczyna zaprowadziła ją na swoje łóżko. Położyły się razem, nie przestając się całować. Jej uczennica podniosła nagle nogi do góry i szybkim ruchem zdjęła z siebie spodenki razem z majtkami. Zajęło jej to nie więcej niż dwie sekundy. Dziewczyna musnęła ją ustami po szyi, a Joanna zadrżała. Chwilę później poczuła delikatne pchnięcie i położyła się na plecach. Sandra już była przy niej. Pocałowała wewnętrzną stronę jej prawego uda i wsunęła palce pod materiał majtek. Zdjęła je szybko, zdecydowanym ruchem. Nachyliła się i pocałowała Joannę w usta, by następnie zacząć się powoli zniżać się w dół, dotykając językiem jej szyi, sutków, pępka, aż w końcu dotarła do wzgórka łonowego. Jej dłonie masowały piersi kobiety, gdy tymczasem język kreślił kółka na brzuchu i wzgórku, cały czas kierując się w dół.
Joanna jęczała cicho i nie protestowała, nawet gdy dostała od Sandry porządnego klapsa w nagi, ciepły półdupek. W końcu dziewczyna dotarła do jej lśniącej od soków cipki. Zaczęła od delikatnych, przypominających muśnięcia pieszczot warg wewnętrznych. Pieszczoty te przyspieszyły oddech Joanny, a Sandra zaczęła w końcu lizać jej rozgrzaną łechtaczkę, która była nabrzmiała od krwi, a przez to niezwykle czuła. Później poczuła jak 18-latka wchodzi w nią jednym palcem. Ostrożnie, ale zdecydowanie. Zaczęła wykonywać charakterystyczny ruch, przypominający penetrację penisem. Palec dziewczyny ocierał się o górne ściany pochwy.
- Och tak – szepnęła Joanna.
- Podoba ci się? – Sandra zapytała zadowolonym z siebie głosem, nie przerywając przy tym penetracji.
- Taak – odpowiedziała szeptem.
Joanna poczuła jak kolejny palec wślizguje się w jej szparkę. Wygięła się jak kotka. Sandra wchodziła w nią teraz szybciej i mocniej. To spowodowało, że i ona stała się teraz niezwykle podniecona. Dziewczyna podniosła się i uklękła nad twarzą swojej korepetytorki. Układ ich ciał stworzył klasyczne sześć-dziewięć. Joanna dostrzegła przed swoimi oczyma młodą, idealnie różową cipeczkę. Dobrze wiedziała czego 18-latka pragnie, dlatego bez dalszego zachęcania zaczęła ją łapczywie lizać. Sandra jęknęła głośno z rozkoszy. Była rozpalona i też potrzebowała pieszczot. Joanna chwyciła jej mały tyłeczek, wbijając w niego paznokcie i przyciągnęła do siebie. Zaczęła teraz penetrować językiem szparkę dziewczyny, która cały czas jęcząc, penetrowała jej cipkę palcami.
- Och tam, właśnie tak – wykrzyknęła przy tym radośnie i zaczęła poruszać tyłeczkiem w górę i w dół, by pomóc gorącemu językowi Joanny spenetrować jej cipkę jak najgłębiej to możliwe.
Sandra wyprostowała się. Siedziała teraz na twarzy kobiety, dyszała głośno i powtarzała, że nie może wytrzymać i że zaraz dojdzie. Joanna postanowiła lizać jej łechtaczkę, wkładając przy tym dwa palce do jej rozgrzanej norki. Czuła jak słodkie soki dziewczyny oblewają jej usta.
- O Boże, o tak... - jęczała. – Nie przestawaj, nie przestawaj...
Sandra nagle krzyknęła, a Joanna poczuła, że ciałem dziewczyny wzdrygają spazmy rozkoszy. Orgazm musiał być potężny. 18-latka nie zdążyła nawet uspokoić oddechu. Zerwała się ze swojej nauczycielki i wciąż dysząc rzuciła się na nią niczym czarna pantera. Wskoczyła na kobietę, obejmując jej miednicę nogami, jakby szykowała się do pozycji „na jeźdźca”. Chwyciła ją za kark i obdarzyła namiętnymi pocałunkami. Sutki ich piersi ocierały się o siebie. Później dziewczyna pchnęła lekko swoją korepetytorkę, pozwalając jej położyć się na plecach. Wciąż siedziała na niej okrakiem jakby zamierzała ujeżdżać Joannę w pozycji na jeźdźca. Zbliżyła się do niej i wyszeptała prosto do jej ucha:
- Masz wspaniałą cipkę...
Wypowiadając te słowa włożyła dwa palce w jej cytrynkę, kontynuując penetrację. Pochyliła się też do przodu i gdy Joanna jęczała z rozkoszy, ona nie przestawała drażnić jej dolnych i górnych warg, które przygryzała albo lizała. Cały czas szeptała przy tym jak bardzo jej pragnie i jak wspaniałe jest jej nagie ciało. Takie słowa strasznie na nią działały. Jej jęki wypełniły sypialnię, a może i cały dom. Orgazm przyszedł nagle. Gdy coś eksplodowało w jej kroczu załapała mocno kołdrę. Opadła wycieńczona na łóżko, ale Sandra już była przy niej, już całowała ją czule i wciąż szeptała jej do ucha:
- Jesteś taka seksowna, masz taką wspaniałą cipeczkę...
Joanna domyśliła się, że dziewczynie jest jeszcze mało i nie zamierza kończyć tego seksu. Zrzuciła z siebie jej ciało w ten sposób, że tym razem to Sandra leżała na plecach. Joanna natomiast pochyliła się do przodu, włożyła dwa środkowe palce do jej młodej wygolonej cipki, a językiem muskała łechtaczkę.
- O kurwa... - wyjęczała dziewczyna.
Do środkowych palców dołączył trzeci. Sandra zaczęła szczypać swoje sutki, jęcząc i sapiąc ciężko.
– O Boże, ja nie mogę tak szybko dojść. Nie mogę! Nie mogę! – powtarzała.
Joanna przyspieszyła ruch dłoni i raz jeszcze zanurkowała, by lizać jej łechtaczkę. Złapała odpowiedni rytm, sama lubiła taką harmonię pieszczot. Dziewczynie też to się podobało, bo już po chwili zaczęła szeptać, że dochodzi. Joanna nie przerywała nawet gdy Sandra uniosła wysoko obie nogi i ścisnęła pośladki jakby chciała uwięzić głowę kochanki w pobliżu swojej łechtaczki.
– Dochodzę, dochodzę...
Kiedy Sandra przeżywała swój orgazm Joanna podźwignęła się i pocałowała ją w usta. Pocałunek był długi, namiętny, a jej usta wciąż delikatne jak świeże owoce. Kiedy dziewczyna doszła do siebie, to położyła dłonie na jej policzkach i wyszeptała:
- Zajmij się moim tyłeczkiem.
Joanna była zmęczona, ale nadal niezwykle podniecona. Dopiero teraz docierało do niej, że dała się uwieźć tej odważnej 18-latce i zamiast pochylać się nad kolejnymi ćwiczeniami, to wylądowały w łóżku, gdzie od wzajemnej penetracji swoich szparek przechodziły właśnie do zabaw analnych. Wszystko działo się bardzo szybko, a Sandrze wciąż było mało. Bezwstydnie wypięła swój tyłeczek do góry, kładąc przy tym głowę na łóżku. Joanna polizała jej łydkę, którą uważała w tym momencie za najzgrabniejszą łydkę na świecie. Później zaczęła lizać jej stopy, a Sandra zaczęła piszczeć i chichotać.
- Ajj – jęknęła. – Mam łaskotki.
Mimo to Joanna raz jeszcze polizała te małe stópki, zanim zaczęła wspinać się wyżej. Dziewczyna była wyjątkowo szczupła, a jej tyłeczek mały i zgrabny. Wsunęła rękę pod jej brzuch i dotarła dłonią do cipeczki. Szybko znalazła nabrzmiałą od krwi łechtaczkę i masując ją delikatnie zaczęła równocześnie drażnić językiem okolice odbytu. Zaśliniła palec drugiej ręki i zaczęła nim masować wejście do tyłeczka dziewczyny coraz odważniej wpychając koniuszek palca w stronę dziurki. Sandra jęczała cicho gryząc czasem kołdrę, żeby stłumić głośne jęki przechodzące w krzyki. Joanna w końcu postanowiła przełamać się i włożyła środkowy palec w odbyt dziewczyny. Po chwili zaczęła posuwać palec głębiej, cały czas masując łechtaczkę.
Teraz Joanna przyspieszyła penetrację, a drugi jej palec cały czas krążył w pobliżu tej ciasnej dziurki, szukając możliwości do wślizgnięcia się. Kobieta postanowiła zwilżyć drugi palec śliną. Pomogło. Już po chwili penetrowała jej tyłeczek dwoma palcami. Pochyliła się, by ujrzeć jej cipeczkę, a widok ten dodatkowo ją nakręcił. Chciała ją dotykać, lizać, pieścić.
- Nie przerywaj! Proszę! Nie przerywaj! – szeptała Sandra.
Joanna nie przerwała. Penetrowała ją z taką samą szybkością, starając się zachować odpowiedni rytm w pieszczeniu jej dziurki i łechtaczki jednocześnie. Sandra zaczęła jęczeć, a potem krzyczeć, opuszczając powoli tyłeczek na kołdrę. Joanna nie była pewna jaki orgazm jej dostarczyła, ale wiedziała, że był silny. Później wszystko działo się bardzo szybko.
Sandra szybko doszła do siebie po orgazmie i nagle znalazła się tuż za nią. Joanna poczuła jak zaczyna przebijać się palcem wskazującym do środka jej drugiej dziurki. Bała się bólu, ale 18-latka była przy tym delikatna i czuła. Masowała wolną ręką jej pupę i serwowała kolejne klapsy. Delikatne. Szeptała też, że ma cudowną pupę. Joanna zamknęła oczy. Potrzebowała pewnego skupienia, ale po chwili uczucie ruchu drażniącego ścianki jej odbytu zaczął jej przynosić swego rodzaju przyjemność. Uczucie to było zupełnie inne niż w przypadku penetracji cipeczki. Sama nigdy nie onanizowała się w ten sposób i musiała przyznać przed samą sobą, że jest znacznie lepiej niż myślała.
Gdy w jej tyłeczku znalazł się drugi palec Sandry czuła już tylko rozkosz, żadnej rezerwy i obawy. Dziewczyna zaczęła ją pieścić inaczej, tym razem zginała palce pozostając mniej więcej na tej samej głębokości w jej dziurce, a ona wyobraziła sobie, że to gorący i wielki penis Henryka w pełnej erekcji pulsuje tak w jej ciasnym tyłeczku. Myśl ta okazała się na tyle przyjemna, że orgazm stał się już tylko kwestią czasu. Gdy w końcu nadszedł Joanna zawyła z rokoszy, przyciągając do siebie dziewczynę. Jej młode ciało było mokre od potu i gorące jak hutniczy piec.
Pocałowały się namiętnie i jęczały sobie wzajemnie prosto w twarz. Później opadły na łóżko, na zmiętą pościel, gdzie odpoczywały, czekając aż uspokoi się ich bicie serc. Joanna poczuła, że po wszystkich tych orgazmach kręci jej się w głowie. Musiała na chwilę zamknąć oczy. Położyła ciężką głowę na poduszkę i przykryła się kołdrą od pasa w dół. Chwilę później poczuła obok siebie szczupłe ciało Sandra. Chciała jej coś powiedzieć, ale miała pustkę w głowie. Nie miała też sił, by przemyśleć wszystko to, co się przed chwilą wydarzyło. Dziki seks z młodą dziewczyną naprawdę ją wymęczył. Postanowiła odłożyć przemyślenia i właściwe słowa na później.
Sandra też nic nie powiedziała, tylko położyła rękę na jej biodrze i chwilę później jej oddech był równy i ciężki. Joanna domyślała się, że 18-latka zasnęła. Pod kołdrą zrobiło jej się przyjemnie ciepło i błogo. Jej cipeczka była wymęczona, a ona czuła się teraz zaspokojona i szczęśliwa. Jej tyłeczek wydawał się nieco rozwarty, ale nie czuła żadnego bólu, więc nie przeszkadzało jej to w zapadaniu w głęboki sen. „Przeżyłam wspaniała przygodę” – Joanna pomyślała z pewną satysfakcją. Po chwili już zasypiała.  Przespała ponad dwie godziny, trzymając Sandrę za rękę. Później po cichu, żeby nie obudzić dziewczyny ze snu, zebrała swoje ubrania z podłogi i cichutko wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Następnego dnia zadzwoniła do rodziców Sandry i poinformowała ich, że w związku z nowymi obowiązkami w szkole, nie może już więcej udzielać korepetycji ich córce. Oczywiście kłamała, bo nie było żadnych niespodziewanych obowiązków, ale nie mogła sobie pozwolić na kontakt z Sandrą. Nie po tym, co się wydarzyło. Rodzice dziewczyny, słysząc te słowa, nie kryli smutku i zaskoczenia. Na sam koniec ich rozmowy powiedzieli coś, co Joanna miała zapamiętać jeszcze przez długi czas. Zdradzili bowiem, że Sandra napisała im wczoraj wieczorem SMS-a, w którym stwierdziła, że Joanna jest najlepszą korepetytorką na świecie.

Komentarze