Joanna i Sylwester u
teściów
Nasi bohaterowie - Joanna i
Henryk od kilku lat spędzali Sylwestra w Zakopanem. Mieli swój ulubiony
pensjonat w Poroninie, który prowadziła zaprzyjaźniona z nimi góralka.
Dzięki tej znajomości zawsze, nawet w
szczycie sezonu, mogli liczyć na ładny apartament z kominkiem. Góralka zawsze
dawała im spory rabat „po starej znajomości”, dzięki czemu mogli zarezerwować
dwie, a czasami nawet trzy noce i nie wydać przy tym majątku. Po całodziennym
szaleństwie na stoku (oboje całkiem nieźle jeździli na nartach) Nowy Rok witali na Krupówkach. Zwykle pili symboliczny kieliszek szampana wśród
świętującego tłumu, by potem wrócić do pensjonatu i kochać się namiętnie w
blasku kominka. To była ich niepisana tradycja sylwestrowa.
Jednak w tym roku ich sylwestrowe
plany pokrzyżowała kontuzja Henryka, który pod koniec listopada złamał sobie
rękę, po tym jak poślizgnął się na oblodzonym chodniku. Lekarz kategorycznie
zakazał mu nadwyrężania dopiero co wygojonej ręki, więc narty nie wchodziły w
grę. Podobnie jak długie podróże samochodem lub pociągiem. Musieli zatem zrezygnować z podróży do Zakopanego. Wspólnie postanowili,
że skoro i tak nigdzie nie jadą, to spędzą Sylwestra u rodziców Henia – Barbary
i Władysława, którzy mieszkali w małej wsi i od kilku lat siedzieli tego dnia
przed telewizorem. Henryk uznał, że to będzie miła odmiana dla jego rodziców,
którzy w końcu będą mieli gości w Sylwestra.
Oczywiście mieli jechać sami, bo
Paweł zaraz po świętach Bożego Narodzenia wrócił do Katowic, żeby spędzić Sylwestra
ze swoimi nowymi kolegami z akademika. Chłopak liczył po cichu, że korzystając
z uroków studenckiej imprezy uda mu się poderwać Ewelinę – koleżankę z grupy,
która spodobała mu się od pierwszego dnia na uniwersytecie. Z tego powodu
chłopak nawet nie chciał słuchać o nudnym „Sylwku” u dziadków.
Joanna nie miała mu tego za złe.
Sama podejrzewała, że Sylwester u teściów będzie wyglądał tak, że po kolacji usiądzie razem z Heniem i jego rodzicami na
kanapie i z kieliszkiem wina obejrzy jakiś film na Polsacie. W ten sposób będą
czekać do północy, tylko po to, żeby zapalić zimne ognie, wypić symboliczny kieliszek
rosyjskiego szampana i złożyć sobie noworoczne życzenia. Potem zarówno oni, jak
i teście pójdą do łóżka. Intuicja podpowiadała jej, że jedyną ekscytującą
rzeczą w całym tym dniu będzie noworoczny seks z Henrykiem. Jak na złość, będą
musieli uprawiać go po cichu, żeby jego rodzice nic nie słyszeli.
Ta myśl sprawiła, że Joanna
przypominała sobie czasy, kiedy była nastolatką i spotykała się z Adamem –
młodym, wysokim chłopcem, z którym chodziła do tego samego liceum. Wtedy też
zamykali się w jego pokoju na piętrze dużego domu i po cichutko kochali się na
jego wąskim, jednoosobowym łóżku, podczas gdy jego rodzice siedzieli w salonie
i oglądali telewizję albo czytali książki.
Wyjazd na wieś nie był tak
ciekawą perspektywą jak „ich” Sylwester w Zakopanem, ale nie zamierzała
grymasić. Prawda była taka, że lubiła rodziców Henryka. Szczególnie jego ojca -
Władysława, który zawsze był uśmiechnięty, pogodny i bardzo życzliwy wobec
niej. Oczywiście Joanna przyłapała go kilka razy na tym, że próbuje zajrzeć w
dekolt jej koszulek nieco głębiej niż powinien. Ale to było zachowanie, do
którego zdążyła się już przyzwyczaić. Była w końcu bardzo atrakcyjną kobietą,
która wciąż wyglądała młodo i niezwykle kobieco. Takie ukradkowe spojrzenia
były dla niej normą ze strony jej uczniów, kolegów jej męża, a nawet nieznajomych
mężczyzn mijających ją na ulicy. Nie zaskoczyło ją zatem, że również Władysław
czasem zerkał na nią w ten charakterystyczny sposób. Choć fakt faktem - Władysław był zdecydowanie
najstarszym mężczyzną, który to robił.
KILKA GODZIN PRZED SYLWESTREM
Przyjechali do domu rodziców Henryka
w Sylwestra, około godz. 18.00. Joanna przywitała się serdecznie z Barbarą i
Władysławem, który uściskał ją za wszystkie czasy i zlustrował ją od stóp do
głów, mówiąc przy tym:
- Pozwól, że cię obejrzę, bo tak
rzadko wpadacie, że zapomniałem już jaką mam piękną synową! Joasiu! Wyglądasz
dosłownie jak nastolatka! Ludzie nie mówią, że jesteś
siostrą Pawełka?
Joanna czuła się zawstydzona i
zakłopotana, gdy Władysław prawił jej te komplementy. Na szczęście Barbara
przerwała tą sytuację, pytając Henia o to jak Paweł odnalazł się w nowym
mieście. Dalsza część dnia przebiegła dokładnie tak jak to sobie wyobrażała. Po
kolacji Władysław zaprosił ich do salonu, a Barbara zajęła się myciem naczyń.
Henryk i Joanna usiedli na wygodnej, dwuosobowej kanapie naprzeciw małego
telewizora. Władysław klasnął w ręce i z zapytał:
- To co? Może po szklaneczce
czegoś mocniejszego? Pokażę wam, co kupiłem specjalnie na tą okazję.
Joanna spojrzała pytająco na
swojego męża, ale on tylko wzruszył ramionami. Władysław poszedł do kuchni,
gdzie zamienił kilka zdań z Barbarą i po chwili wrócił trzymają z ręku potężną,
półtoralitrową butelkę whiskey.
- Nie wiedziałem, że lubisz takie
wynalazki, tatuś – skomentował zaskoczony Henryk.
- A wiesz, taka śliczna młoda dziewczyna strasznie zachwalała tą whiskey w supermarkecie, że postanowiłem ją kupić. To co, po małej szklaneczce?
- Pomogę ci – powiedział Henryk.
– Masz ochotę na drinka? – zapytał Joannę, wstając.
- Takiego małego – odpowiedziała
mu. – Najlepiej z colą.
- Dobra – odpowiedział i razem ze
swoim ojcem poszedł do kuchni.
Wrócili kilka minut później razem
z Barbarą, która skończyła sprzątać po kolacji. Henryk usiadł obok niej na
kanapie i wręczył jej drinka z colą. Sam nalał sobie mniej więcej pół szklanki
whiskey i wrzucił do środka dwie kostki lodu. Władysław rozsiadł się na swoim
ulubionym fotelu pod oknem. On z kolei zdecydował się pić czystą whiskey z
kubka, z którego zwykle pił swoją ulubioną czarną kawę. Barbara usiadła na
krześle obok swojego syna. Ona również poprosiła o delikatnego drinka i dostała
takiego samego jak ten, którego Joanna sączyła teraz małymi łyczkami.
Alkohol rozluźnił nieco atmosferę
i sprawił, że cała czwórka rozmawiała o wszystkim i o niczym, podczas, gdy w
telewizji dwójka młodych prezenterów wymieniała wszystkie atrakcje, które
Polsat przygotował z okazji Sylwestra. Rodzice Henryka wspominali czasy, kiedy
był on jeszcze małym dzieckiem i miał przedziwny talent do pakowania się w
różnego rodzaju tarapaty. Wspominali też czasy, gdy Henio zaczął stawać się
młodym mężczyzną i – jak to określił Władysław – „nie mógł odpędzić się od
dziewczyn”.
Joanna śmiała się i słuchała
wszystkich tych opowieści z zaciekawieniem, a także z pewnym ukłuciem zazdrości.
Okazało się, że nie wiedziała o swoim mężu wszystkiego. Szczególnie, jeśli
chodzi o liczbę młodzieńczych miłości, które przeżył, gdy jeszcze mieszkał z
rodzicami na podwrocławskiej wsi. Jakaś Irenka, która dziś pracuje na poczcie?
Jakaś Dorota z technikum gastronomicznego? Jakaś Sandra, która w szkolnych
podręcznikach zostawiała mu liściki? Pomyślała, że będzie musiała kiedyś zapytać
Henia o wszystkie te dziewczyny. Tak, z czystej ciekawości.
Joanna sięgnęła po szklaneczkę i
zrobiła kolejny mały łyczek swojego drinka. Nie lubiła whiskey, ale na
szczęście spora ilość coli zabiła nieprzyjemny smak alkoholu. Kątem oka
zauważyła, że Władysław nie przestaje jej obserwować. Wcześniej tylko zerkał
ukradkiem, a teraz patrzył na nią praktycznie cały czas.
„Chyba wypity alkohol uderzył mu
do głowy” – pomyślała.
Czuła jego palące spojrzenie na
każdym odkrytym zakamarku swojego ciała. Zbliżyła się do Henryka, który nie
przerywając opowiadania jakiejś historyjki, automatycznie objął żonę ramieniem.
Joanna ponownie zrobiła małego łyka swojego drinka i zerknęła w stronę
Władysława. Ten zwilżył językiem swoje usta. Powoli i bezwstydnie, jakby
chciał, żeby to zauważyła. Teraz Joanna poczuła się naprawdę nieswojo.
Władysław tymczasem nigdy nie
przypuszczał, że w jego wieku jakaś kobieta będzie w stanie tak na silnie na niego
działać. I to nie byle jaka kobieta, tylko Joanna - jego własna synowa. Matka
jednego z jego wnuków. Z każdym kolejnym łykiem alkoholu coraz bardziej
puszczały mu hamulce i zaczął łapać się na tym, że obserwuje każdy jej gest,
każdy ruch. Na widok Joanny czuł w lędźwiach to przyjemne uczucie, którego nie zaznał
od bardzo, bardzo dawna.
„Witaj, stary przyjacielu” –
pomyślał czując jak jego penis sztywnieje mu w przyciasnych majtkach.
Jednocześnie przypomniał sobie
jak kiedyś Henryk przyjechał z Joanną na weekend. Pamiętał jak wieczorem
zakradł się cicho pod drzwi ich sypialni i nasłuchiwał odgłosów ze środka.
Oczywiście nie zawiódł się. Doskonale słyszał jak kochali tamtej nocy. Słyszał
jak jego syn sapie i jak Joanna od czasu do czasu pojękuje cichutko. Słyszał
też skrzypienie wysłużonego łóżka i oczyma wyobraźni widział jak jego synowa
ujeżdża Henryka, a blask księżyca oświetla jej twarz, ramiona, włosy i te
wspaniałe piersi poruszające się do góry i na dół przy każdym jej podskoku.
I wtedy stało się coś dziwnego.
Zapragnął wejść do środka. Właściwie to ledwo powstrzymał się od naciśnięcia
klamki. Był tak zaskoczony swoją reakcją, że dosłownie uciekł do swojego łóżka.
Przez długi czas nie mógł później zasnąć. Nie potrafił bowiem zrozumieć swojego
zachowania. Był zszokowany faktem, że nagle podsłuchiwanie pod drzwiami stało
się niewystarczające. W tamtym momencie pod drzwiami tak bardzo pragnął być na
miejscu Henryka, że gotów był wziąć Joannę siłą.
Wspomnienie tamtej nocy, gdy stał
pod drzwiami sypialni dla gości i słyszał jęki Joanny sprawiło, że miał w tym
momencie potężną erekcję. Jego penis wyprostował się i stał sztywno jak pal,
domagając się podjęcia jakichś działań. Władysław, obserwując swoją
fantastyczną synową, potrafił myśleć już tylko o dwóch rzeczach: jak
wyeliminować Barbarę i Henryka z tego wieczoru i jak doprowadzić do seksu z
Joanną.
Spojrzał na resztkę whiskey,
która została w kubku i uśmiechnął się nieznacznie. Był to dziwny uśmiech,
który wykrzywił mu usta, ale nie objął jego oczu. Te pozostały zimne i czujne.
Pomyślał, że jego syn nigdy nie miał mocnej głowy. A tak się składało, że
Barbara kupiła sok jabłkowy. Tak na wszelki wypadek. Gdyby „młodzi” chcieli się
napić czegoś zdrowego. Sok jabłkowy ma to do siebie, że ma podobny kolor do
whiskey, więc w kubku byłby nie do odróżnienia. Szczególnie, że w pokoju było
dość ciemno. W jego głowie pojawił się pewien szalony pomysł. Henryk zaczął powoli układać w myślach plan działania.
Tymczasem Joanna kolejny raz zauważyła,
że Władysław spogląda na nią z dziwnym uśmiechem i znów poczuła się nieswojo.
Miała ochotę szepnąć Henrykowi, że boli ją głowa i chciałaby, żeby poszli na krótki spacer, żeby mogła się przewietrzyć. Już nawet nachylała się w kierunku ucha swojego męża,
gdy ten zakończył jedną ze swoich opowieści, wypalając głośno:
- A on do mnie wtedy mówi: „To ja
panu pomogę zanieść to do domu!".
Zarówno on, jak i Barbara
parsknęli śmiechem. Joanna także się uśmiechała, choć wcale nie słuchała
opowieści męża i nie wiedziała czego dotyczy ta puenta. Najgłośniej śmiał się
jednak Władysław, który zerwał się nagle na równe nogi. Potrzebował chwili, by
opanować atak śmiechu i zapytał:
- No dzieciaki, komu dolewka? Muszę
zadbać, żebyście mieli pełne szkło.
- Smakuje ci ten wynalazek,
Władziu? – zapytała Barbara, dla której whiskey była nie do przełknięcia.
- A powiem ci, że całkiem,
całkiem. Trzeba czasem spróbować czegoś innego. Poza tym taka okazja –wskazał
rękoma na siedzących na kanapie Henryka i Joannę. – Tak rzadko mam okazję napić
się z moim synem i jego piękną żoną. To co dzieciaki, jeszcze po jednym?
- Ja już dziękuje – powiedziała
Barbara.
- A ja bardzo chętnie! – odparł
Henryk. – Pomóc ci?
- A nie, nie… Wy tu sobie
siedźcie, a ja wszystko przygotuje. W końcu jesteście naszymi gośćmi.
Wypowiedziawszy te słowa
Władysław zniknął w kuchni, z której dało się słyszeć dźwięki otwieranej
lodówki, odkręcanej butelki i kostek lodu grzechoczących na drewnianym blacie
stołu. Dwie minuty później mężczyzna wrócił z
dwiema szklankami – w jednej z nich był drink dla Joanny, a w drugiej duża
porcja czystej whiskey z dwoma kostkami lodu dla Henryka. Na samym końcu
Władysław przyniósł swój kubek, który w rzeczywistości był szklanką soku jabłkowego
z trzema kostkami lodu. Tak dla niepoznaki.
- Ojj, widzę tatuś, że mi nie pożałowałeś
– skomentował Henryk.
- O Jezu, jaki mocny! – Joanna
nie kryła wstrętu po zrobieniu pierwszego łyka.
- A tak jakoś mi się polało… –
mruknął Władysław i szybko zmienił temat. – Synuś, nie powiedziałeś jeszcze jak
tam interesy idą.
Wiedział, że Henryk lubi opowiadać o swojej firmie. Uwielbiał wręcz! Potrafił przecież godzinami
opowiadać o negocjacjach z klientami, ukończonych realizacjach, nowych
produktach w ofercie, na które się zdecydował po tygodniach testów i wahania się. Lubił też chwalić się nową
stroną internetową i wspominać czasy, w których Joanna pomagała mu w
rozkręceniu biznesu. Władysław dobrze wiedział, że te tematy pobudzą Henryka i w pewien sposób zachęcą go do szybszego picia alkoholu. A o to właśnie mu
chodziło.
SYLWESTER
Gdy wybiła północ Henryk ledwo
trzymał się na nogach, a Barbara praktycznie spała z otwartymi oczami. Tylko Władysław
wydawał się być trzeźwy i niezmęczony. Co więcej, wydawał się też być zadowolony
z takiego obrotu spraw. Joanna była na niego zła, bo to on narzucił tak szybkie
tempo picia.
Równo o północy Władysław zapalił
zimne ognie i wszyscy zaczęli składać sobie noworoczne życzenia. Henryk bredził
coś pod nosem, gdy ją wyściskał i pocałował prosto w usta. Barbara mówiła
wszystkim, żeby byli zdrowi. Najbardziej obawiała się wymiany życzeń z Władysławem,
dlatego od razu wyciągnęła rękę, próbując stworzyć bezpieczny dystans między nimi. Jednak teść zignorował ten gest, porwał ją w ramiona, a życząc
wszystkiego najlepszego położył swoją dłoń na jej pośladku. Wyrwała się z tego
uścisku stanowczo, ale dyskretnie, nie chcąc robić sceny w Nowy Rok. Nie miała
jednak wątpliwości, że Władysław zrobił to celowo.
Dziesięć minut po północy wszyscy
zgodnie postanowili, że czas iść spać. Joanna pomogła mężowi dotrzeć do pokoju
na piętrze, który zajęli. Henryk zataczał się na korytarzu i bredził coś pod
nosem. Już wiedziała, że nici z noworocznego seksu, na który tak liczyła.
Henryk był zbyt pijany, zbyt nieobecny. Zdołał jeszcze ściągnąć swoje
eleganckie buty zanim runął na dwuosobowe łóżko jak kłoda. Chwilę później spał,
chrapiąc przy każdym wdechu jak niedźwiedź. Joanna spojrzała na niego
z dezaprobatą i pokręciła głową. Stwierdziła, że później pomoże mu zdjąć
ubrania, ale najpierw musi zmyć z siebie makijaż. Przeszło jej
nawet przez myśl, że dla tak nudnego wieczoru nie warto było ten makijaż w
ogóle nakładać.
Nie przypuszczała jednak, że jej
wieczór miał się dopiero zacząć…
Zabrała z torby podróżnej
niebieską kosmetyczkę, zdjęła rajstopy i nałożyła klapki. Pomaszerowała do łazienki
na końcu korytarza. Szła szybkim, nerwowym krokiem, by nie trafić przypadkowo na
Władysława. Alkohol naprawdę poluzował mu hamulce tego wieczoru, więc nie
chciała już z nim rozmawiać ani nawet widzieć go przed porankiem. W jednej ręce
trzymała kosmetyczkę, a w drugiej przygotowaną wcześniej, dwuczęściową szarą pidżamę
w kolorowe jaskółki. Dopiero, gdy przekręciła zamek w łazience poczuła się
nieco lepiej. Bezpieczniej. Najpierw rozebrała się do naga, później szybko
zmyła wacikami makijaż z obu oczy, a na końcu wskoczyła do podniszczonej wanny,
żeby wziąć długi, gorący prysznic.
Ciepła woda spływała po jej nagim
ciele, usuwając resztki piany. Słodki, lekko duszący zapach jej aksamitnego
żelu pod prysznic wypełnił teraz całą łazienkę. Było jej ciepło i przyjemnie. Poczuła
charakterystyczne mrowienie. Jej ciało domagało się pieszczot. Joanna zamknęła
oczy i nieświadomie skierowała dłoń ku swojej cipce. Masowała się w tym miejscu
przez chwilę, a następnie jednym palcem odszukała swoją drobną łechtaczkę.
Oczyma wyobraźni zobaczyła jak Henryk dołącza do niej teraz. Po prostu wchodzi
do łazienki. Nagi, podniecony i pewny siebie. Przychodzi, żeby zaspokoić swoją
kobietę i nie dba o to, że za ścianą śpią jego rodzice i mogą wszystko
usłyszeć. Wyobrażała sobie jak Henryk klęczy przed nią i spoglądając jej prosto
w oczy przejeżdża językiem po jej norce, a potem znowu i znowu. Jęknęła.
Zaczęła jeździć jednym palcem po swojej łechtaczce, a drugim nieznacznie
wsunęła się do swojej ciasnej norki.
Pomyślała sobie, że to Henryk,
wciąż ją liżąc wtargnął tam niepewnie koniuszkiem palca. Żeby przekonać się jak
ciasna jest jej cipka. Żeby zobaczyć jak wielką rozkosz mu za chwilę sprawi. Joanna
jęknęła raz jeszcze, tym razem głośniej, gdy włożyła drugi palec do swojej
szparki, rozciągając ją jeszcze bardziej. Cały czas pieściła też swoją
łechtaczkę i z zamkniętymi oczyma wyobrażała sobie jak spragniony seksu Henryk
wstaje, a jego wielki penis…
Ale wtedy usłyszała ciche pukanie
do drzwi łazienki. Zamarła i starała się nie wydawać ani jednego dźwięku. Miała
nadzieję, że tylko przesłyszała się. Trwała w absolutnym bezruchu, w całkowitej
ciszy. Po chwili usłyszała wyraźne pukanie do drzwi. I kolejne, tym razem
energiczniejsze. Później usłyszała szept i zrozumiała, że to Władysław. Był
zdenerwowany. Wydawało jej się, że powiedział coś w stylu: „Henryk rozrabia,
musisz mi pomóc”.
Joanna wyskoczyła z wanny i
szybkimi ruchami zaczęła wycierać swoje nagie, pachnące ogórkiem ciało. Jednym
płynnym ruchem zawiązała ręcznik na głowie i sięgnęła po kolejny, ten większy,
który obwiązała sobie wokół ciała. Kolejne nerwowe pukanie i szept Władysława:
- Asiu, musisz nam pomóc!
- Już idę – odparła i zaczęła się
nerwowo rozglądać za swoim pomarańczowym szlafrokiem.
Dopiero po chwili uświadomiła
sobie, że pomarańczowy szlafrok został w torbie podróżnej. Nie wzięła go ze
sobą do łazienki. Otworzyła drzwi tylko odrobinę.
- Co się dzieję? – zapytała
zaskoczona, starając się zasłonić swoje półnagie ciało za uchylonymi drzwiami.
- Henryk szaleje.
Jest pijany i chyba nie wie, gdzie jest. Musisz nam pomóc Asiu! Musisz go
uspokoić zanim zrobi sobie jakąś krzywdę.
- Gdzie on jest? – zapytała
szybko.
- W małym pokoju gościnnym na parterze. Tym
przy wejściu.
Joanna nie wiedziała, o który
pokój może chodzić. Na parterze były trzy małe pokoje gościnne.
- Chodź za mną – polecił Władysław, który mimowolnie zerknął na długie zgrabne nogi synowej.
- Muszę iść po szlafrok –
oznajmiła Joanna.
- Nie ma czasu! – syknął w odpowiedzi. – Musisz go uspokoić, zanim stanie się coś złego, rozumiesz?!
- Dobrze! Rozumiem! To chodźmy –
zgodziła się.
Teraz była już mocno zaniepokojona. Władysław ruszył ciemnym
korytarzem, a Joanna podążała za nim, trzymając mocno ręcznik, który już zaczął
zsuwać się z jej mokrego ciała. Dopiero teraz spostrzegła, że przez ten
pośpiech nie zdążyła nawet założyć klapek. Zbiegła za teściem po schodach i
skręciła w lewo, mijając kuchnie i kierując się w stronę zamkniętych drzwi.
Sprawy potoczyły się tak szybko, że nawet nie zwróciła uwagi na to, że na
parterze było zbyt cicho i zbyt ciemno. Gdy Władysław przystanął przy drzwiach i pokazał palcem, żeby weszła do
środka, było już za późno. O wiele za późno.
Joanna niepewnie weszła do
środka, nie wiedząc czego się spodziewać. Cały czas myślała, że jej pijany mąż
musiał dostać jakiegoś ataku furii. Przynajmniej Władysław tak sugerował, więc
układała sobie w głowie zdania, które będzie musiała wypowiedzieć delikatnym
tonem np. „Heniu, co w ciebie wstąpiło?” albo „Heniu, strasznie hałasujesz, a
twoi rodzice chcą już iść spać. Chodź ze mną do łóżka, jest późno”. Była gotowa
zarówno na negocjacje, jak i na konfrontację. Ale w pokoju nie było nikogo.
Tyle, że ktoś sporo się
napracował, żeby wszystko w nim przygotować. Mały pokój oświetlało kilka
długich świec woskowych wetkniętych do staromodnych świeczników. Następnie
świeczniki te rozstawiono w różnych miejscach, żeby oświetlić tylko jeden
element w pomieszczeniu – duże, podwójne łóżko z miękkim materacem. Oczywiście
starannie pościelone. Podłoga była bardzo zimna, więc ktoś rozłożył wokół łóżka
gruby koc. Zasłony były zasłonięte, a na stole obok wazonu z kwiatami, które
Joanna widziała wcześniej w salonie stała też jakiś żel, chyba nawilżający.
Joanna nie musiała się odwracać,
by wiedzieć, że Władysław wszedł za nią do pokoju i starannie zamknął drzwi.
Nie musiała się odwracać, bo słyszała jego oddech i głośne bicie serca. Szybko
dotarło do niej, że Władysław ją oszukał. Po prostu wykorzystał moment
rozkojarzenia, żeby ją tu przyprowadzić. Oczywiście nie ulegało wątpliwości w jakim celu. Cały wieczór wysyłał jej znaki, a teraz zapalił świeczki i
przygotował łóżko, bo zamierzał się z nią kochać. Naprawdę zamierzał się z nią
kochać… Joanna była zszokowana, że jej teść posunął się tak daleko.
Odwróciła się powoli i zobaczyła
dokładnie to, czego się spodziewała. Władysław stał oparty o drzwi i przyglądał
się jej w milczeniu nieobecnym wzrokiem. Zauważyła też dużą wypukłość w jego
spodniach.
„Gapił się na mnie cały wieczór,
a teraz zerżnie mnie w tym łóżku” – pomyślała z mieszanką przerażenia i podniecenia.
Ale nie mogła przecież pozwolić,
żeby jej własny teść... Nie! To wykluczone.
Ale Władysław nie zamierzał pytać jej o zdanie na ten temat. Zbliżył się do
niej w dwóch podskokach. Chciała uskoczyć w bok, ale mężczyzna był szybszy. Działał jak w transie. To było silniejsze od niego. Objął swoją
synową i zbliżył ją do siebie. Poczuł zapach jej żelu kąpielowego. To go
podnieciło jeszcze bardziej. Błyskawicznie sięgnął po ręcznik, którym owinięta
była kobieta i zerwał go z niej mocnym pociągnięciem. Jednocześnie prawą dłoń położył
na jej pośladku. Joanna stała przed swoim teściem zupełnie naga. Nawet ręcznik,
którym przykryła włosy spadł jej na ziemię w tej szamotaninie. Chciała się
bronić, wyszarpać, ale znalazła się w stalowych kleszczach.
Władysław był bardzo silny jak na
swój wiek. Czuła jego dłonie na swojej piersi i na pośladkach. Nie mogła
krzyczeć. Poczuła jak Władysław wsuwa jej do ust swój język, jak penetruje nim
wnętrze jej ust. Była bezsilna. Gęsia skórka pojawiła się na jej ciele.
Władysław działał instynktownie. Oto miał w ramionach to cudowne nagie ciało.
Czuł jej miękkie piersi i dotykał ten zgrabny tyłek. Smakował jej ust. Z
radością odkrył, że Joanna smakowała jak dojrzała brzoskwinka.
- Tato, proszę, nie… –
wyszeptała.
- Cicho, nic nie mów –
odpowiedział kładąc jej palec na ustach.
- Tato, przestań proszę – Joanna
nie dawała za wygraną. – Henryk może tu…
- Henryk śpi jak zabity, a Basia
ma bardzo mocny sen – przerwał jej. - Nawet wybuch pieca nie obudziłby ich
teraz. Mamy całą noc dla siebie – powiedział patrząc jej głęboko w oczy.
- Proszę, zostaw mnie.
Władysław nie odpowiedział tylko
błyskawicznie zsunął swoje spodnie od piżamy. W półmroku Joanna dostrzegła jego
olbrzymiego penisa. Boże, jaki był podniecony. Nie przypuszczała, że może tak
rozpalić mężczyznę, który jakiś czas temu przekroczył sześćdziesiątkę. A teraz mu ulegnie. Weźmie
ją. Bo przecież ona się nie wyrwie. A ani Henryk ani Barbara nie przyjdą jej z
pomocą.
- Nie możemy – wyszeptała jakby
bez większej wiary w wypowiadane słowa.
- Tak bardzo cię pragnę –
odpowiedział Władysław, po czym objął ją i przysunął jej nagie, mokre ciało do
swojego.
Poczuła dotyk jego gorących
genitaliów na swoim łonie. Ocierał się o nią, trzymając w jednej dłoni jej
pośladek, a w drugiej jej ciężką pierś. Pocałował ją raz jeszcze. Namiętnie i
długo. Joanna poczuła jak porywa ją fala podniecenia i rozkoszy.
- Nie tato, proszę… - Joanna
broniła się już tylko słowami, jej ciało pragnęło seksu.
- Bądź dobrą synową i chodź ze
mną – odpowiedział jej.
Władysław ujął ją za dłoń i
poprowadził do wielkiego łóżka, na którym czekała świeża biała pościel. Joanna
już nie protestowała. Potrzebowała mężczyzny i oto był. Przestała myśleć o
mężu. Przestała myśleć o czymkolwiek. Poddała się całkowicie ogarniającemu ją
pożądaniu. Położyła się na łóżku i poczuła jak silne, męskie dłonie rozszerzają
jej uda. Pozwoliła im na to i po chwili otworzyła się dla teścia jak delikatny
kwiat. Miała idealną, różową cipkę. Władysław wpierw powąchał okolice jej
szparki, by po chwili zanurzyć w niej koniuszek języka. Jej cipka również
smakowała jak dojrzała brzoskwinia. Później zaczął penetrować jej wnętrze swoim
językiem. Szybko i łapczywie, jakby chciał skosztować tych soków miłości.
Joanna zaczęła jęczeć. Władysław przerwał na moment, by zaczerpnąć tchu i
wślizgnął się w jej szparkę dwoma palcami. Była ciasna, wilgotna i gorąca.
Najseksowniejsza kobieta, jaką kiedykolwiek miał. Ich spojrzenia spotkały się.
Władysław miał wrażenie, że błyszczące oczy jego synowej mówiły „weź mnie, weź mnie teraz, chcę tego”.
Nie był w stanie wytrzymać ani
sekundy dłużej. Położył się na Joannę, która uniosła biodra w zapraszającym
geście. Wślizgnął się do tej ciasnej szparki jednym mocnym pchnięciem. Była
niesamowicie ciasna i rozkoszna. Rżnął ją jak za swoich młodych lat - szybko, głęboko
i mocno. Widział jak jej duże piersi rytmicznie podskakują przy każdym
pchnięciu. Wciąż nie mógł uwierzyć, że tak oto posiadł tą seksowną kobietę.
Żonę jego syna. Pieprzy ją, gdy młody śpi na piętrze. To go jeszcze bardziej
nakręciło, więc przyspieszył nieco, a wtedy Joanna jęknęła głośno i wygięła się
w kształt litery „S”. Władysław nawet nie zamierzał przerywać, więc nadal
pieprzył ją mocno, choć miał już lekką zadyszkę. Pochylił się i zaczął ssać jej
stercząc sutki. To spotęgowało i przedłużyło orgazm Joanny, która wiła się
teraz pod nim jak ryba wyciągnięta z wody.
Władysław wciąż szybko penetrował
jej wnętrze. Jakby obawiał się, że kobieta w każdej chwili może wyrwać mu się i
uciec. Objął ją żelaznym uściskiem ramion i położył się na plecy, ciągnąc swoją
młodą kochankę ze sobą. W ten sposób, że kobieta znalazła się teraz na nim.
Joanna domyśliła się o co chodzi, więc rozszerzyła nogi jeszcze bardziej i
usiadła na twardym jak kamień penisie swojego teścia w pozycji „na jeźdźca”.
- Och tak – mruknął Władysław,
gdy ta ciasna szparka raz jeszcze objęła jego kutasa.
- Mam cię ujechać? – zapytała
Joanna prowokacyjnie. – Tego chcesz?
- Tak! – wykrzyknął Władysław.
- Chcesz, żebym cię ujechała jak
dzikiego ogiera?
Joanna, nie czekając na odpowiedź
teścia, zaczęła podskakiwać rytmicznie. Jej piersi falowały przy każdym
podskoku. Władysław mógł się im teraz dobrze przyjrzeć, bo nagie ciało jego synowej
oświetlał blask zapalonych świec. W pewnym momencie Joanna chwyciła jego dłonie
i położyła je na swoich piersiach. Władysław mógł przekonać się jakie są
miękkie, jędrne i cudownie ciężkie. To sprawiło, że poczuł zbliżający się orgazm.
Tej nocy dochodził długo, bo wiek zrobił swoje. Ale kiedy już poczuł zbliżający
się wytrysk, sprawy potoczyły się błyskawicznie.
Joanna musiała wyczytać to z jego
twarzy, bo ujeżdżała go teraz szybciej i mocniej. Co więcej, nachyliła się do
niego, żeby uciszyć jego jęki gorącymi pocałunkami. Gdy dochodził wciąż trzymał
w dłoni jej kształtne piersi. W pewnym momencie jęknął głośno, a fontanna
gorącej spermy wypełniła cipkę jego synowej, która dopiero teraz zaczęła
zwalniać, pozwalając mu złapać oddech po tak dzikim seksie.
Joanna w końcu przestała poruszać
biodrami i pochyliła się ku Władysławowi jakby chciała mu coś powiedzieć na
ucho. Właśnie wtedy zachrypnięty głos przerwał ciszę:
- Sssooo się tuuu d-d-dziejeee d-do sssiężkiej do chooleeery?!
To Henryk! Stał z otwartymi
ustami i głową pochyloną do przodu w geście całkowitego zaskoczenia. Stał w
samych tylko spodniach. Joanna domyśliła się, że musiał się wybudzić ze swojego
pijackiego snu i rozebrać z koszuli i skarpetek. Pewnie mimo zamroczenia
alkoholem spostrzegł, że w pokoju nie ma jego żony i postanowił poszukać jej na
dole. Może przyciągnęły go dziwne odgłosy dobiegające z zamkniętego pokoju? Jak
długo tu stał i patrzył? Jak wiele widział? Joanna pomyślała, że
najprawdopodobniej wszedł tu przed chwilą, a jej głośne jęki zagłuszyły odgłos otwieranych
drzwi.
Spojrzała na swojego teścia,
licząc, że pomoże jej w wyjaśnieniu… no całej tej sytuacji. Ale Władysław odwrócił
głowę, wbił wzrok w podłogę i najwidoczniej wolał udawać, że tak naprawdę nie
ma go w pokoju. Spojrzała na swojego męża i dwie rzeczy zrozumiała od razu. Po
pierwsze: Henryk wciąż był pijany. Po drugie: Henryk dobrze wiedział, że
właśnie nakrył swoją żonę i ojca w łóżku. Mimo, iż był w tym momencie pijany, to jego
spojrzenie było ostre, pełne wściekłości. Kiedy tak stał wyprostowany z
pochyloną do przodu głową i otwartymi ustami wyglądał jak byk gotowy w każdej
chwili rozpocząć szarżę.
- He… Heniu, ja… ja… - Joanna zaczęła
łamiącym się głosem.
- Sicho! – krzyknął Henryk ostrym
tonem.
- Ale…
- Sicho mówię! – raz jeszcze ją
uciszył.
Henryk przyglądał się tej scenie
w milczeniu. Nagi Władysław, na którym siedziała okrakiem jego naga żona. Sperma
jego ojca wyciekała z jej wnętrza. Pościel rozrzucona. Oboje spoceni. Uprawiali
seks, a on ich nakrył. Boże, jego ojciec ruchał jego własną żonę! Dopiero po
chwili dotarło do niego, że Joanna obserwowała go w napięciu.
Jakby spodziewała się, że w każdej chwili może dostać ataku furii i rzucić się
na nich z pięściami.
Jednak Henryk, zamiast rzucić się
na nich z pięściami, szybkim ruchem odpiął guzik swoich jeansów i poluzował
pasek.
- Jak chssssesz być porakto… poraktowana
jak su-su-uuka, to ja cię… wy-wy-dupcę jaaaaak suuuukę – wybełkotał, po czym zdjął
spodnie, wdrapał się na łóżku i usadowił bezpośrednio za swoją żoną.
- Ale Heniu – zaczęła
zdezorientowana Joanna. - Ja...
- Sicho!
Henryk pchnął Joannę do przodu.
Kobieta pochyliła się nieco bardziej, wypinając w ten sposób swój zgrabny
tyłeczek. Dopiero teraz Władysław, równie zszokowany co ona, odważył się
spojrzeć na swojego syna. Ten przywarł do dupci Joanny i użył stojącej na
stoliku żelu do naoliwienia swojego wyprężonego penisa. Następnie beknął
cicho i zaczął wsuwać swojego kutasa prosto w tyłeczek swojej żony. Tej nocy
nie obchodziło go, że jego żona nie lubi seksu analnego i że potrzebuje
dłuższej gry wstępnej, by się „rozluźnić i przełamać”. Czuł, że ma prawo zrobić dziś z
Joanną co tylko zechce i zamierzał to wykorzystać, żeby spełnić wszystkie swoje
ukrywane fantazje. Jedną z nich było ostre wydupczenie swojej żony. Bez żadnej gry wstępnej.
- Nie, proszę… Ahhh… nie, proszę,
Heniu, nie… - szeptała proszącym tonem, gdy jego penis zaczął powoli ale stanowczo wchodzić głębiej i głębiej.
Henryk wykonał kilka powolnych
ruchów jakby badał możliwości tej ciasnej szparki, ale zaraz potem przyspieszył
i pieprzył Joannę mocnymi, gwałtownymi pchnięciami. Jednocześnie chwytał jej
piersi, serwował kolejne klapsy zaczerwienionym półdupkom i szczypał stojące na
baczność sutki.
Władysław patrzył na to wszystko
w milczeniu, zafascynowany. Nie spodziewał się takie reakcji Henryka. Co
więcej, widział z bliska jak synowa przyjmuje twardego penisa do swojej drugiej
dziurki. Jak tylko jego syn puścił jej piersi, to on zabrał się za ich ugniatanie. Jego podniecenie wracało. Joanna pochyliła się, wypinając
maksymalnie pupcię i wystawiając się na penetrację męża, a jednocześnie
zbliżyła się do teścia. Jęczała głośno. Te cudowne jęki rżniętej kobiety. Znowu
pocałował ją w usta, nie przestając miętosić jej piersi.
Jego penis zaczął sztywnieć, a w
jego wieku dwie erekcje w tak krótkim czasie były czymś niezwykłym. Wciąż
trudno było przewidzieć reakcje Henryka, ale mimo wszystko postanowił
spróbować. Ocierał się wyprężonym już kutasem o okolice cipki Joanny, a gdy
ustawił się w dogodnym miejscu, po prostu podniósł biodra, naparł i zaczął
wsuwać się do wnętrza synowej. Wszystko dookoła było śliskie od spermy i jej
własnych soków.
Joanna zamarła w bezruchu, gdy
poczuła jak drugi penis wślizguje się w jej cipkę. Miała w sobie teraz dwa
kutasy – jej mąż pieprzył ją w tyłek, a teść znów penetrował jej cipkę. Obydwa penisy były tak samo sztywne, gorące i śliskie. Rozciągały ją do granic możliwości.
Henryk i Władysław zupełnie jak
na umówiony znak zaczęli ją posuwać w tym samym rytmie. Joanna mdlała z
rozkoszy. Choć była teraz rozpalona i rżnięta w obie dziurki, to w ramionach
obu tych mężczyzn - męża i teścia czuła się w jakiś sposób… bezpieczna.
„Dzielą się mną” – pomyślała
Joanna. – „Ojciec i syn. Dzielą się mną”.
Po chwili zamknęła oczy i
szczytowała po raz drugi tego wieczoru. Tak jak nigdy wcześniej. Otóż pierwszy raz
w swoim życiu miała podwójny orgazm, który przypominał wybuch granatu
w lędźwiach.
Mężczyźni musieli poczuć jak jej
dziurki zaciskają się po orgazmie, bo wykonali razem kilka ruchów, po czym obaj
mieli wytrysk. Władysław po raz drugi wystrzelił w jej wnętrze swój ładunek
nasienia. W tym samym czasie Henryk doszedł w jej tyłeczku. Cała trójka opadła
na łóżko. Wyczerpani, ale szczęśliwi leżeli we trójkę w pomiętej pościeli.
Henryk przytulił się do swojej żony i po chwili pochrapywał cicho w poduszkę.
Również Władysław, wycieńczony dwoma potężnymi orgazmami, zaczął szybko
zasypiać.
Uśmiechnęła się pod nosem. Chwilę
później wtuliła się w plecy śpiącego na boku męża i zaczęła zasypiać. Ale zanim
zasnęła zdołała jeszcze odszukać dłoń Władysława, którą położyła sobie na udzie.
Komentarze
Prześlij komentarz